Wspomnienia
Czułem
jej zapach. Woń imbiru i cytryny. Kły wysuwały się bardzo powoli
powodując przyjemny ból w szczęce. Jej świeża krew ciągnęła mnie do
siebie jak magnes. Cicho wśród gęstej mgły i oparów wodnych podszedłem
do niej. Była nieświadoma zagrożenia jakie na nią czyhało. Żyły zaczęły
mi wychodzić a na moim ciele pojawił się piękny złoty tatuaż splątanych
tętnic. Szybko jak drapieżnik a przecież nim jestem przemieściłem się
jak najbliżej niej. Oczy zmieniły kształt źrenic z pięknego okrągłego
kształtu do czarnych prawie niewidocznych szparek na tle czerwonej
tęczówki. Kobieta odwróciła się a ja ujrzałem łagodne spojrzenie
ciepłych brązowo-złotych oczu. Uśmiechnęła się do mnie lecz jej uśmiech
był smutny. W jej odbiciu widziałem jak wiele cierpienia przeszła i jak
bardzo pragnie śmierci.
-Zabij mnie.
Stanąłem jak wryty. Nie wiedziałem co mam zrobić.
Moje serce ciężko pompowało krew do mojego serca a oddech przyśpieszył.
Złote żyły pulsowały i świeciły swoim własnym światłem.
-Przemień mnie.
Pokręciłem
głową. Nie chciałem jej przemieniać. Miała długie brązowe włosy i
ciemno-błękitną suknię podartą u góry. Ramiona odkryte a na szyi
widniały ślady po zaciśniętych dłoniach. Serce biło jeszcze szybciej
powodując coraz silniejsze pragnienie i chęć zatopienia kłów w tej
pięknej szyi. Wyssania z dziewczyny całej życiowej esencji. Bardzo
delikatnie dotknęła mojego policzka. Nie bała się ani trochę. Poczułem
jak oczy zmieniają swój wygląd i na powrót stały się zielone. Żyły wciąż
pulsowały ale coraz słabiej, złoty blask z ramion znikał. Pogłaskała
delikatnie policzek i zbliżyła swoją twarz do mojej. Stykaliśmy się
nosami. Czułem na sobie gorącą skórę dziewczyny i delikatny oddech,
teraz przyśpieszony. Nie miałem najmniejszej ochoty przerywać jej.
Słodki ból wywołany jej dotykiem parzył moją twarz a kły wysunęły się
maksymalnie.
-Błagam.
Powiedziała
zbliżając się do mnie. Czułem jedynie wielki ból z powodu tego jak
bardzo nie może mieć tego co chce. A raczej tego dlaczego chce
przemiany.
-Dlaczego?
Spytałem
dotykając jej policzka. Coraz mocniej czułem woń jej krwi. Wołała mnie
,kusiła. Lecz nie zdążyła mi odpowiedzieć. Szybkim ruchem wpiłem się w
jej różowe usta. Całowałem tak namiętnie jak najmocniej potrafiłem. Jej
język wędrował w moich ustach. Kły zaczęły mnie boleć a żołądek ściskał
się z głodu. Przejechała po kłach a w ustach poczułem smak krwi. Zraniła
się chcąc doznać przyjemności. Moje narzędzie zbrodni były bardzo
ostre. Musiały być ostre.
-Zmienisz mnie?
Spytała gładząc mój policzek. Odmówiłem ponownie.
-To ja to zrobię.
Odezwał się
czyjś głos. Za kobietą stali moi bracia z szerokim uśmiechem na
twarzach. Darren nie grzeszył mądrością i opanowaniem podczas polowania i
to on pierwszy zabrał głos. Pirce był spokojny i bardzo cichy, więc
zawsze był czarną owcą, lub myszą wśród naszej rodziny.
-Witaj Tayler. Bardzo ciężko cię znaleźć bracie. Gdzie się szwędałeś przez ostatnie dwadzieścia lat?
Darren zawsze
był uważany jako chluba naszego rodu. Chłodny podczas dyskusji i
spontaniczny podczas walk. Ojciec go uwielbiał spośród trojaczków. Tak
,urodziliśmy się razem. Na nieszczęście naszej matki ,która zmarła przy
porodzie. Pirce i Darren jako jedyni z rodu Bronway’ów odziedziczyli
czarne włosy. Ja musiałem się obnosić z blond-brązowymi. Nie było to
złe. Wyglądaliśmy jak bliźniacy ale jednak wiele nas różniło. Najstarszy
z nas czyli Darren miał skłonność do pięknych kobiet czego przykładem
mogło być pięć nieudanych małżeństw. Nie licząc kilku innych z okresu
gdy był jeszcze człowiekiem. Pirce miał nadzwyczajne upodobanie. Kochał
alkohol, a najchętniej piłby denaturat. Tak. Niby taki cichy i zawsze
spokojny a jednak kryła się w nim bestia silniejsza od nas obu. Ja
miałem niesamowitą zdolność. Jeżeli ktoś to mógł tak nazwać to tak
miałem. Idealny system samoobrony i przetrwania. Zawsze byłem
maksymalnie skupiony i widziałem rzeczy których inni nie mogli dostrzec.
Nikt mi tego niestety nigdy nie zazdrościła ale zmieniło się to gdy
zostałem przemieniony w wampira. Nie odpowiedziałem od razu na jego
pytanie lecz jak zawsze czekałem na to co zrobi. Znałem swojego brata
tak dobrze, że zawsze wiedziałem jak się zachowa.
-Zwiedzałem.
-Bez nas? Nie ładnie.
-Mhm.
Darren podszedł do młodej dziewczyny. Patrzył na nią natarczywie jakby próbował jej coś wmówić lub ją zahipnotyzować.
-Idź do domu. Napadł cię człowiek w lesie i próbował udusić. Nic ci się nie stało bo zdążyłaś uciec. Jasne?
-Zdążyłam uciec.
Kobieta odwróciła się i powoli odeszła.
-Widzisz braciszku. Znamy twoją słabość. Chociaż to słabość każdego z nas. Krew.
-Panna Annabell tylko była przynętą na ciebie chyba wiesz?
-Teraz się domyślam
Pirce podszedł i poklepał po plecach w jego ślady poszedł także Darren choć mniej spontanicznie i bratersko mnie uścisną.
-A wy na co tak naprawdę przyjechaliście?
-Na łowy.
Odpowiedzieli jednocześnie.
Nowe życie
Czy po
stu pięćdziesięciu latach nienawiść wciąż może być w sercu i toczyć jad
do mózgu zatruwając nam życie? Czasami takie myśli nie dają nam żyć a
rany zadane bardzo dawno nie chcą się zagoić. Śmierć naszego
najmłodszego brata była okropnym ciosem a braterska miłość znikła w
okamgnieniu tak szybko jak się pojawiła. Nie była także to moja wina, bo
to nie ja spowodowałem tę śmierć. Mieszkańcy miasteczka przeczuwali
jakie niebezpieczeństwo im grozi. Darren wysłał Pirce na szybkie łowy i
zwiady, lecz to ja zaledwie parę dni wcześniej wyjawiłem burmistrzowi co
tak naprawdę nas zabija. Bałem się licznych ataków. Nie byłem sam więc
chciałem chronić ludzi. Nie wiedziałem jednak jak to mogło się potoczyć.
Darren obwiniał mnie za to i opuścił natychmiast pogrążając się w
smutku i bólu po ukochanym bracie.
Nie
słyszałem o bracie nic przez ostatnie czterdzieści trzy lata. Nic. Lub
po prostu nie chciałem nic słyszeć ani nic o nim myśleć. Mimo tak
długiego upływu czasu rany nie zagoiły się a widok Pirce palonego przez
miejscowych już zmarłych ludzi był wciąż żywy. Moje opanowanie i
stabilność zniknęły bezpowrotnie. Nie byłem już tą samą osobą co kiedyś.
Zabijałem kiedy chciałem i co chciałem. Zmieniłem się ale nie na dobre.
- Bronway? Nie przeszkadzam panu w spaniu?
Z zamyślenia wyrwał mnie głos nudnego starego
nauczyciela biologii. Był stary i pomarszczony. Jego skóra była
rozciągnięta a on sam zawsze śmierdział wódką. Każdy w Liceum wiedział
,że Wiktor Drew był starym kawalerem i pijakiem często widzianym w
pubach. Mimo tego potrafił uczyć i miał metody.
-Nie Panie Profesorze.
-Dobrze. A może teraz zechcesz powiedzieć mi co mówiłem klasie zanim przerwałem ci twój błogi odpoczynek w krainie Morfeusza?
-Wyznacznikiem początku odczytywania informacji o sekwencji aminokwasów w białku jest zwykle kodon oznaczający metioninę.
Mówiłem to powoli i dobitnie przekazując
nauczycielowi ,że wcale nie spałem i ,że nigdy mnie nie pokona. Nawet
zadając mi takie pytania o tym co mówił.
-Tym razem ci się udało Tayler ,ale nie licz ,że następnym razem ci się upiecze. Jak więc mówiłem…
Nauczyciel dał za wygraną i wrócił do prowadzenia
lekcji. Wiedział dobrze i miał świadomość tego ,że jestem bardzo dobrym
uczniem i nie warto ze mną dyskutować na żaden temat. Na korytarzu
poczułem niesamowitą zmianę zapachu jaki panował. Oczywiście nikt z
obecnych ludzi nie czuł zmiany ale ja tak.
Lekki rumiankowy zapach wtargnął do nozdrzy
powodując silny ból w szczęce i ścisk żołądka. Niesamowity i nie
spotkany dotąd aromat krwi był zniewalający i ciągną mnie do siebie. Do
klasy zapukał ktoś tak bezgłośnie ,że nikt tego nie słyszał prócz mnie.
Nauczyciel wciąż omawiał dzielenie się DNA. Podniosłem rękę jak to bywa w
teraźniejszych czasach.
-Tak?
-Ktoś puka do drzwi Profesorze.
-Żarty sobie robisz Tayler?
-Nie.
Nauczyciel popatrzył się na mnie krzywo ale
podszedł do drzwi i otworzył je. Usłyszałem słaby głos i niepewne kroki.
Do sali weszła dziewczyna a kruczoczarnych włosach i zniewalającym
spojrzeniu. Ale ja nie wiedziałem tego wzroku, widziałem w jej oczach
szczerość, smutek, rozpacz , żal. Ta dziewczyna przeżyła wiele
strasznych rzeczy i ma nadzieję ,że tutaj zmieni swoje życie. Wszyscy w
klasie zamilkli widząc słodki uśmiech i niesamowitą urodę.
-To jest Messy Bennet. Nowa uczennica. Przyjechała do nas z New York i zamierza tu zamieszkać. Bądźcie dla niej mili i uprzejmi.
Wskazał jej pusty stolik po mojej prawej stronie
ale dziewczyna wcale tam nie podeszła tylko zajęła miejsce przede mną
,siadając razem z kapitanem drużyny piłki nożnej.
-Cześć jestem Evan… Evan Smith. Możesz mi mówić Sem.
-Jestem Messy. Możesz się do mnie nie odzywać Sem?
Byłem zaskoczony. Dziewczyna bardzo nietaktownie i z
pełna premedytacją odrzuciła nieme zaloty kapitana i kazała mu się do
siebie nie odzywać. Nie tylko mnie to zaskoczyło. Blondyn siedział koło
niej z otwartą buzią i zdziwieniem wypisanym na twarzy. Czarnowłosa
poprawiła włosy. Jej zapach kuł mnie jeszcze mocniej niż wcześniej.
Oblizałem dziąsła i poczułem jak wysuwają się kły. Zerknąłem na ramiona
zaczęły pojawiać się złote plamki i kreski. Szybko założyłem bluzę by
zakryć to przed ludźmi. Czułem jak pieczą mnie oczy bardzo powoli
przemieniały się. Nie mogłem do tego dopuścić. Skoncentrowałem się na
listku kwiatka stojącego na oknie i bardzo powoli zacząłem się odprężać.
Kły chowały się a skóra przestała palić. Dziewczyna odwróciła się w
moją stronę. Miała delikatny uśmiech i oczy takiego samego odcieniu jak
moje. Były identyczne. Z nutką złotych rowków niedostrzegalnych dla
ludzkich oczu. Otoczone obwódką z ciemniejszej zieleni. Patrząc na jej
twarz przypomniałem sobie Darrena, który zawsze szczycił się kolorem
swoich oczu i włosów. Ja musiałem obnosić się z blond-brązowymi.
Wyglądała na młodszą kilka lat ode mnie ale jej spojrzenie było zbyt
dorosłe i wyglądało na to ,że nosiło ze sobą więc lat i przeżyć niż ja
sam doświadczyłem.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wybaczcie :) pierwszy raz piszę blog o wampirach :D więc na pewno znajdziecie i dopatrzycie się mnóstwa błędów a także podobieństw do ' Pamiętniki Wampirów' lub ' Zmierzch' choć tego drugiego będę próbowała unikać ;-P mam nadzieję ,że wam się podobało no i czekam na waszą opinię i komentarze :D i proszę nie piszcie ' super ,czekam na następne' nie lubię takich komentarzy i proszę o rozbudowane wypowiedzi :) i jeszcze jedno nic mi z waszych nominacji na poprzednich blogach się z tym męczyłam i już mi wystarczy :) więc nie przyjmuję żadnych nominacji :)
linki do pozostałych blogów
http://www.serceniesluga29.blogspot.com
http://www.drarry29.blogspot.com